Michaił Bakunin (1814-1876) |
W
pojęciu ogółu anarchista to osobnik, który rzuca bomby i popełnia
inne gwałty albo dlatego, że jest w mniejszym lub większym stopniu
niepoczytalny, albo też dlatego że pod płaszczem skrajnych
poglądów politycznych ukrywa zbrodnicze skłonności.
Zapatrywanie to jest naturalnie pod każdym względem nieścisłe.
Niektórzy anarchiści wierzą w skuteczność rzucania bomb, wielu
zaś innych tej wiary nie posiada. Ludzie niemal wszystkich
odcieni poglądów wierzą w skuteczność rzucania bomb w pewnych
okolicznościach: na przykład ludzie, którzy rzucili bombę w
Sarajewie i przez to dali początek obecnej wojnie, nie byli
anarchistami, lecz nacjonalistami. Anarchiści, którzy są
zwolennikami rzucania bomb, nie różnią się pod tym względem w
żadnym istotnym punkcie od reszty społeczeństwa, z wyjątkiem
nieskończenie drobnej części, która przyjęła tołstojowską
zasadę bezgwałtu. Anarchiści, podobnie jak socjaliści, wyznają
zwykle doktrynę walki klasowej i jeśli używają bomb, to podczas
walki, tak jak to czynią rządy: ale na każdą bombę sporządzoną
przez anarchistę przypada wiele milionów bomb fabrykowanych przez
rządy, a na każdego człowieka zabitego przez anarchistę - wiele
milionów ludzi zabitych skutkiem gwałtów dokonywanych przez
państwa. Możemy przeto wykluczyć całe zagadnienie gwałtu, które
odgrywa tak wielką rolę w wyobraźni ogółu, ponieważ nie ma ono
zasadniczego ani specjalnego znaczenia dla tych, którzy zajmują
anarchistyczne stanowisko.
Anarchizm,
jak wskazuje na to pochodzenie tego słowa, jest teorią
przeciwstawiającą się wszelkiemu rodzajowi rządzenia siłą.
Zwalcza on państwo jako ucieleśnienie siły używanej przy
rządzeniu społeczeństwem. Rząd, który może być tolerowany
przez anarchizm, musi być rządem wolnościowym, nie tylko w tym
znaczeniu, że jest rządem większości, ale i w tym znaczeniu, że
wszyscy się nań zgadzają. Anarchiści występują przeciw takim
instytucjom jak policja i kodeks karny, gdyż za pomocą nich jedna
część społeczeństwa narzuca swoją wolę drugiej. Zdaniem ich
demokratyczna forma rządu nie jest o wiele lepsza od innych form,
dopóki mniejszości są zmuszane siłą lub groźbą do poddania się
woli większości. Według anarchistycznego wyznania wiary wolność
jest najwyższym dobrem, które osiąga się bezpośrednio na drodze
zniesienia przymusowej kontroli społeczeństwa nad jednostką.
Anarchizm
w tym znaczeniu nie jest nowością. Doktryna ta została świetnie
wyłożona przez Chuang Tsu, chińskiego filozofa, który żył
mniej więcej w 300-tnym roku przed Nar. Chr.:
"Konie
posiadają kopyta, które pozwalają im galopować po szronie i
śniegu oraz włos, chroniący je przed wiatrem i zimnem. Żywią się
one trawą, piją wodę i harcują po równinach. Taka jest
rzeczywista natura koni. Pałace są im niepotrzebne.
Pewnego
dnia przyszedł Po Lo i powiedział: "Umiem obchodzić się z
końmi".
Tedy
napiętnował i ostrzygł konie, ostrugał im kopyta, nałożył na
nie lejce, obwiązał im głowy, spętał nogi i umieścił je w
stajniach; a w rezultacie na każde dziesięć koni dwa lub trzy
zdechły. Potem nie dał im jeść ani pić, lecz kazał im kłusować
i galopować, czyszcząc je, przybierając i nękając uzdą zdobną w chwasty z przodu a lękiem przed
węzłowatym biczem z tyłu, póki przeszło połowa z nich nie
padła.
Garncarz
powiada: "Mogę robić z gliną, co mi się podoba. Jeśli chcę,
aby była okrągła, używam cyrkla; jeśli ma być prostokątna -
węgielnicy".
Cieśla
powiada: "Mogę robić z drzewem, co mi się podoba. Jeśli chcę
je wygiąć, używam łuku, jeśli ma być proste - linii".
Ale
na jakiej zasadzie możemy sądzić, że glina i drzewo życzą sobie
tego zastosowania cyrkla, węgielnicy, łuku i linii? Niemniej każdy
wiek wynosi pod niebiosa Po Lo za jego zręczność w ujeżdżaniu
koni, a garncarzy i cieśli za ich biegłość w obróbce gliny i
drzewa. Ci którzy rządzą cesarstwem popełniają ten sam błąd.
Otóż
ja zapatruję się na sztukę rządzenia z zupełnie innego
stanowiska.
Ludzie
mają pewne naturalne instynkty, skłaniające ich do tkania i
ubierania się, do kopania i przyjmowania pożywienia. Instynkty
te są właściwe całej ludzkości i wszyscy postępują zgodnie z
nimi. Takie instynkty nazywamy "zesłanymi z nieba".
W
czasach gdy panowały naturalne instynkty ludzie mieli spokój w
ruchach i otwartość w spojrzeniu.
Nie było wówczas ani dróg prowadzących przez góry, ani łodzi,
ani mostów nad wodami. Każda istota przebywała w swojej własnej
sferze. Ptaki i zwierzęta rozmnażały się; drzewa i krzewy rosły
wzwyż. Ptaki i zwierzęta jadły z ręki człowieka; można było
wspiąć się na drzewo i zajrzeć do gniazda kruka. Albowiem
człowiek mieszkał wtedy z ptakami i zwierzętami i cały świat
stanowił jedność. Nie było różnicy między dobrymi i złymi
ludźmi. Ponieważ wszyscy byli jednakowo nieświadomi, cnota ich nie
mogła zejść na manowce. Ponieważ zaś złe pragnienia nie miały
do nich dostępu, znajdowali się oni w stanie naturalnej prawości,
która jest koroną ludzkiego istnienia.
Gdy
jednak pojawili się mędrcy, którzy wypaczyli ludzi, zaszczepiając
im miłosierdzie i spętali ich obowiązkami względem bliźnich,
zwątpienie ogarnęło świat. A dzięki temu, że ci mądrzy ludzie
przepadali za muzyką i przykładali wielką wagę do ceremonii, w
cesarstwie nastąpiło rozdwojenie".
Anarchizm
nowoczesny w tym znaczeniu, w jakim będziemy się nim zajmować,
łączy się z zasadą społecznego władania ziemią i kapitałem, a
przeto jest pod tym ważnym względem pokrewny socjalizmowi. Doktrynę
tę nazywają właściwie anarchistycznym komunizmem, ale
ponieważ w praktyce obejmuje ona cały anarchizm nowoczesny, więc
możemy pominąć całkowicie anarchizm indywidualistyczny i skupić
uwagę na formie komunistycznej. Zarówno socjalizm, jak i komunizm
anarchistyczny powstały ze spostrzeżenia, że kapitał
prywatny jest źródłem tyranizowania jednych jednostek przez
drugie. Ortodoksyjny socjalizm mniema, że jednostka stanie się
wolną, jeśli jedynym kapitalistą będzie państwo. Anarchizm
przeciwnie obawia się, że w tym wypadku państwo mogłoby tylko
odziedziczyć tyrańskie skłonności prywatnego kapitalisty. Szuka
więc sposobu uzgodnienia własności społecznej z możliwie
najdalej posuniętym zmniejszeniem władzy państwa, a nawet
ostatecznie zcałkowitym zniesieniem państwa. Zrodził się on
zasadniczo na terenie ruchu socjalistycznego jako jego skrajne
lewe skrzydło.
W
tym samym znaczeniu, w jakim Marks może być uważany za twórcę
nowoczesnego socjalizmu, możemy uważać Bakunina za twórcę
anarchistycznego kolektywizmu. Bakunin nie dał jednak, jak
Marks, skończonej i systematycznie opracowanej doktryny. Najbliższe
do tego podejście znajdziemy w pismach jego zwolennika, Kro-potkina.
W celu wyjaśnienia nowoczesnego anarchizmu zaczniemy od życiorysu
Bakunina
i historii jego konfliktów z Marksem, a następnie zdamy pokrótce
sprawę z teorii anarchizmu wyłożonej częściowo w jego pismach
(...).
Michaił
Bakunin urodził się w r. 1814 w arystokratycznej rodzinie
rosyjskiej. Ojciec jego był dyplomatą; w czasie przyjścia na świat
Bakunina usunął się do swoich dóbr w gubernatorstwie twerskim.
Mając lat piętnaście, Bakunin wstąpił do szkoły artyleryjskiej
w Petersburgu a w osiemnastym roku życia wysłano go jako
podchorążego do pułku stacjonowanego w gubernatorstwie mińskim.
Powstanie polskie 1830 r. zostało właśnie wtedy stłumione. "Widok
sterroryzowanej Polski", powiada Guillaume, "wstrząsnął
sercem młodego oficera i przyczynił się do wywołania w nim
wstrętu do despotyzmu". Skłoniło go to po dwóch latach próby
do wyrzeczenia się kariery wojskowej. W 1834 r. podał się do
dymisji i udał się do Moskwy, gdzie w ciągu sześciu lat studiował
filozofię. Podobnie jak wszyscy ówcześni studenci filozofii, stał
się heglistą i w 1840 r. pojechał do Berlina dla kontynuowania
swoich studiów w nadziei zajęcia ostatecznie profesorskiej katedry.
Potem jednak poglądy jego uległy szybkiej zmianie. Przekonał się
o niemożliwości przyjęcia maksymy Hegla, że wszystko co istnieje
jest racjonalne i w 1842 r. przeniósł się do Drezna, gdzie zbliżył
się z Arnoldem Ruge, wydawcą "Deutsche
Jahrbucher". W tym czasie stał się
rewolucjonistą, a w następnym roku ściągnął na siebie
niechęć rządu saskiego. Skłoniło go to do wyjazdu do Szwajcarii,
gdzie wszedł w kontakt z grupą niemieckich komunistów, lecz
ponieważ niepokoiła go policja szwajcarska a rząd rosyjski domagał
się jego powrotu, przeprowadził się do Paryża, gdzie
przebywał od 1843 do 1847 r. Te lata spędzone w Paryżu odegrały
ważną rolę w kształtowaniu się jego zapatrywań i światopoglądu.
Zaznajomił się z Proudhon'em,
który wywarł na niego znaczny wpływ, jak również z
George Sand'em i wielu innymi znanymi
ludźmi. W Paryżu też zawarł po raz pierwszy znajomość z
Marksem i Engelsem, z którymi miał przez całe życie toczyć
walkę. W znacznie późniejszym okresie, w 1871 r., podał
następujący opis swoich ówczesnych stosunków z Marksem:
"Marks
był o wiele bardziej postępowym ode mnie, tak jak pozostaje do dziś
dnia nie bardziej postępowym, lecz bez porównania większym erudytą
ode mnie. Nie wiedziałem wtedy nic o ekonomii politycznej, nie
uwolniłem się jeszcze od metafizycznych abstrakcji, a mój
socjalizm był czysto instynktowny. On zaś, choć młodszy ode
mnie, był już ateistą, uświadomionym materialistą i
zdecydowanym socjalistą. Właśnie w tym czasie opracowywał on
pierwsze założenia swego teraźniejszego systematu.
Widzieliśmy się dość często, gdyż szanowałem go bardzo za jego
erudycję oraz poważne i namiętne (jakkolwiek zawsze złączone z osobistą próżnością)
oddanie się sprawie proletariatu i z ochotą wiodłem z nim
rozmowy, które były zawsze rozumne i pouczające, gdy nie były
przepojone małostkową nienawiścią, co się niestety aż nazbyt
często zdarzało. Nie doszliśmy jednak nigdy do jakiejś szczerej
zażyłości. Nasze usposobienia były do tego przeszkodą. On
nazywał mnie sentymentalnym idealistą i miał słuszność; ja zaś
nazywałem go człowiekiem próżnym, podstępnym i przebiegłym
i także miałem słuszność".
Bakuninowi
nigdy nie udawało się pozostać dłużej na jednym miejscu bez
ściągnięcia na siebie niechęci władz. W listopadzie 1847 r.
w następstwie pomówienia, wysławiającego powstanie polskie 1830
r., został wydalony z Francji na żądanie rosyjskiej ambasady,
która w celu pozbawienia go sympatii ogółu rozpuściła
bezzasadną pogłoskę, że był on agentem rządu rosyjskiego,
lecz nie potrzebowano go już, ponieważ poszedł za daleko. Rząd
francuski przez swoją wyrachowaną rezerwę faworyzował tę
zmyśloną historię, która przylgnęła do Bakunina w mniejszej lub
większej mierze na całe życie.
Będąc
zmuszonym opuścić Francję, udał się do Brukseli, gdzie odnowił
znajomość z Marksem. Jeden z jego listów pisanych w tym okresie
wskazuje, że już wtedy żywił on tę zaciętą nienawiść, do
której miał potem tyle powodów. "Niemcy, rzemieślnicy,
Bornstedt, Marks i Engels - a nade wszystko Marks - znajdują się
tutaj i uprawiają swoją zwykłą szkodliwą robotę. Próżność,
złość, plotki, arogancja w teorii i małoduszność w
praktyce - rozmyślania o życiu, czynach i prostocie i całkowity
brak życia, czynów i prostoty - polemizujący rzemieślnicy pióra
pełni odrażającej kokieterii: "Feuerbach jest burżujem"
i słowo "burżuj" zmieniło się w epitet powtarzany ad
nauseam, ale oni sami są na wskroś i od stóp do głów
prowincjonalnymi burżujami. Jednym słowem kłamliwość i głupota,
głupota i kłamliwość. W towarzystwie tym niepodobna odetchnąć
swobodnie pełną piersią. Trzymam się od nich z dala i
oświadczyłem z całą stanowczością, że nie wstąpię do
komunistycznego związku rzemieślników i nie chcę mieć nic z nimi
do czynienia".
Rewolucja
1848 r. skłoniła go do powrotu do Paryża a stamtąd do Niemiec.
Posprzeczał się z Marksem w jednej sprawie, w której, jak sam
później przyznał, Marks miał słuszność. Został mianowicie
członkiem kongresu słowiańskiego w Pradze, gdzie na próżno
usiłował poprzeć powstanie Słowian. W końcu 1848 r. napisał
"Apel do Słowian", wzywając ich, aby połączyli się z
innymi rewolucjonistami w celu obalenia trzech ciemięskich
monarchii: Rosji, Austrii i Prus. Marks zaatakował go w druku,
mówiąc, że ruch dążący do niepodległości Czech jest daremny,
ponieważ Słowianie nie mają przyszłości, w tych przynajmniej
dzielnicach, gdzie przypadkowo podlegają Niemcom i Austrii. Bakunin
oskarżył Marksa, że powoduje się w tej sprawie niemieckim
patriotyzmem, a Marks oskarżył go o panslawizm. Niewątpliwie
obydwa oskarżenia były słuszne. Przed tą dysputą miała jednak
miejsce o wiele poważniejsza zwada. Dziennik Marksa, "Neue
Rheinische Zeitung", oświadczył, że George Sand posiada
papiery dowodzące, że Bakunin jest agentem rządu rosyjskiego i
ponosi odpowiedzialność za niedawne aresztowania Polaków. Bakunin
zaprzeczył temu zarzutowi a George Sand napisał do "Neue
Rheinische Zeitung", negując to oświadczenie in toto. Marks
ogłosił te zaprzeczenia i nastąpiło nominalne pojednanie, ale od
tego czasu ani na chwilę nie zmniejszyła się niechęć między
tymi rywalizującymi ze sobą przywódcami, którzy spotkali się
znowu dopiero w 1864 r.
Tymczasem reakcja podnosiła wszędzie głowę. W
maju 1849 r. powstanie w Dreźnie uczyniło chwilowo
rewolucjonistów panami miasta. Trzymali się w nim przez pięć dni
i utworzyli rząd rewolucyjny. Bakunin był duszą obrony, jaką
zorganizowali przeciw wojskom pruskim. Pokonano ich jednak i w końcu
Bakunin został pojmany, gdy próbował uciec wraz z Heubnerem i
Ryszardem Wagnerem. Ten ostatni na szczęście dla muzyki nie
został ujęty.
Teraz
rozpoczął się długoletni pobyt w wielu więzieniach różnych
krajów. 14 stycznia 1859 r. Bakunin został skazany na śmierć,
lecz po upływie pięciu miesięcy wyrok ten skasowano i wydano go
Austrii, która domagała się przywileju wymierzenia mu kary. Z
kolei Austriacy skazali go na śmierć w maju 1851 r. i znowu wyrok
ten został zamieniony na dożywotnie więzienie. W więzieniach
austriackich miał kajdany na rękach i nogach, a w jednym z nich był
nawet przykuty łańcuchem w połowie ciała do ściany. Zdaje się,
że karanie Bakunina dawało jakąś specjalną przyjemność, gdyż
z kolei rząd rosyjski upomniał się o niego u Austriaków, a ci
zgodzili się go wydać. W Rosji został wtrącony najpierw do
Petropawłowskiej twierdzy a potem do Schlussel-burga. Chorował tam
na szkorbut i wypadły mu wszystkie zęby. Zdrowie jego zostało
zupełnie zrujnowane i nie mógł przyjmować prawie żadnego
pokarmu. Chociaż jednak ciało jego osłabło, duch pozostał
nieugięty. Jednej rzeczy obawiał się nade wszystko: być
doprowadzonym pewnego dnia skutkiem wycieńczającego działania
więzienia do stanu degradacji, której dobrze znany przykład daje
nam Silvio
Pellico. Lękał się, że mógłby przestać nienawidzić, że
uczucie buntu, które go krzepiło, mogłoby wygasnąć w jego
sercu, że mógłby przebaczyć swoim prześladowcom i poddać się
swemu losowi. Lecz lęk ten był zbyteczny; energia nie opuściła go
ani na jeden dzień i wyszedł ze swojej celi tym samym człowiekiem,
jakim do niej wszedł.
Po
śmierci cara Mikołaja udzielono amnestii wielu więźniom
politycznym, lecz Aleksander II własnoręcznie wykreślił nazwisko
Bakunina z ich listy. Gdy matce Bakunina udało się otrzymać
posłuchanie u nowego cara, powiedział jej: "Wiedz pani, że
dopóki syn pani żyje, nie będzie mógł być wolny". Jednak w
1857 r. po ośmiu latach pobytu w więzieniu uzyskał względną
swobodę, gdyż zesłano go na Syberię. W 1861 r. udało mu się
uciec stamtąd do Japonii a potem przez Amerykę do Londynu. Więziono
go za jego wrogi stosunek do rządów, ale rzecz dziwna, cierpienia
jakie znosił, nie dały zamierzonego skutku i nie zbudziły w nim
miłości dla tych, którzy mu je zadawali. Od tego czasu poświęcił
się szerzeniu ducha anarchistycznego buntu, nie dostawał się już
jednak więcej do więzienia. Już jednak przez kilka lat mieszkał
we Włoszech, gdzie założył w 1864 r. "Międzynarodowe
Braterstwo" lub "Związek socjalistów
rewolucjonistów". Związek ten skupiał ludzi z różnych
krajów, ale zdaje się, że nie było w nim Niemców. Zajmował się
on w dużej mierze zwalczaniem nacjonalizmu Mazzini'ego.
W 1867 r. Bakunin przeniósł się do Szwajcarii, gdzie w następnym
roku przyczynił się do założenia "Międzynarodowego Związku
Demokracji Socjalistycznej", którego program sam
zredagował. Program ten daje dobre i zwięzłe resume jego poglądów:
"Związek
uznaje się za ateistyczny; żąda ostatecznego i całkowitego
zniesienia klas, równości politycznej i zrównania społecznego
osobników obojej płci. Żąda on, aby ziemia i narzędzia pracy,
podobnie jak wszelki inny kapitał, stały się zbiorową własnością
społeczeństwa jako całości i mogły nadal być użytkowane tylko przez robotników tzn. przez
związki rolnicze i przemysłowe. Stwierdza on, że wszystkie
istniejące obecnie państwa polityczne oparte na autorytecie będą
się coraz bardziej redukować wyłącznie do funkcji
administracyjnych instytucji użyteczności publicznej w
odnośnych krajach i będą musiały się rozpłynąć w powszechnym
zjednoczeniu wolnych związków -zarówno rolniczych, jak i
przemysłowych".
Międzynarodowy
Związek Socjaldemokracji pragnął stać się oddziałem
Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, lecz nie przyjęto
go na tej podstawie, że oddziały muszą być lokalne i nie mogą
same być międzynarodowe. Genewska grupa Związku została jednak
przyjęta później, w lipcu 1869 r.
Międzynarodowe
Stowarzyszenie Robotników zostało założone w Londynie w 1864 r.,
a jego statuty i program były dziełem Marksa. Z początku Bakunin
nie wierzył w jego sukces i odmówił przyłączenia się do niego.
Rozwinęło się ono w wielu krajach z godną podziwu szybkością i
stało się wkrótce potężnym czynnikiem szerzenia się idei
socjalistycznych. Pierwotnie nie było ono bynajmniej całkowicie
socjalistyczne, lecz na następnych kongresach Marks pozyskiwał je
coraz bardziej dla swoich poglądów. Na trzecim kongresie w
Brukseli, we wrześniu 1868 r., stało się ono definitywnie
socjalistyczne. Tymczasem Bakunin, żałując swojej dawniejszej
abstynencji, zdecydował się przyłączyć do niego i
przyprowadził ze sobą znaczną liczbę stronników z francuskiej
Szwajcarii, Francji, Hiszpanii i Włoch. Na czwartym kongresie, który
odbył się w Bazylei we wrześniu 1869 r., zaznaczyły się silnie
dwa prądy. Niemcy i Anglicy podzielali wiarę Marksa w państwo,
takie jakim się miało stać po zniesieniu własności prywatnej;
podzielali także jego pragnienie utworzenia partii robotniczych w
różnych krajach i zużytkowania aparatu demokratycznego w celu
wybrania przedstawicieli robotników do parlamentów. Z drugiej
strony narody łacińskie, idąc przeważnie za Bakuninem,
przeciwstawiały się państwu i nie wierzyły w skuteczność
systemu rządów reprezentacyjnych. Konflikt między tymi dwiema
grupami zaostrzał się coraz bardziej i każda oskarżała drugą o
rozmaite przewinienia. Twierdzenie, że Bakunin jest szpiegiem,
wypłynęło znowu na powierzchnię, lecz zostało cofnięte po
bliższym zbadaniu. Marks napisał w poufnym liście do swoich
niemieckich przyjaciół, że Bakunin jest agentem partii
panslawistycznej i otrzymuje od niej 25 000 franków rocznie.
Tymczasem Bakunin zainteresował się na pewien czas próbą
wzniecenia buntu agrarnego w Rosji i skutkiem tego zlekceważył
sobie walkę w Międzynarodówce w krytycznej chwili. Podczas
wojny francusko-pruskiej Bakunin wziął gorąco stronę Francji,
zwłaszcza po upadku Napoleona III. Usiłował on pobudzić lud do
rewolucyjnego oporu, takiego jak w 1793 r. i wplątał się w
nieudaną próbę wywołania buntu w Lionie. Rząd francuski oskarżył
go o to, że jest płatnym agentem Prus i z trudem ledwie udało mu
się zbiec do Szwajcarii. Spór z Marksem i jego zwolennikami
rozjątrzył się dzięki sporom narodowym. Bakunin, podobnie jak po
nim Kropotkin, uważał świeżo powstałą potęgę Niemiec za
największą groźbę dla wolności świata. Pałał on nienawiścią
do Niemców częściowo, bez wątpienia, ze względu na Bismarcka,
ale prawdopodobnie więcej jeszcze ze względu na Marksa. Do dnia
dzisiejszego anarchizm ogranicza się niemal wyłącznie do krajów
łacińskich i łączy się z nienawiścią do Niemców -
nienawiścią, która wynikła ze sporów między Marksem a
Bakuninem w Międzynarodówce.
Ostatecznie usunięcie stronnictwa Bakunina
nastąpiło na generalnym kongresie Międzynarodówki w Hadze w 1872
r. Miejsce zebrania wybrane zostało przez Radę Generalną (w której
nie było żadnej opozycji przeciw Marksowi) w zamiarze - jak
utrzymują przyjaciele Bakunina - uniemożliwienia przyjazdu
Bakuninowi (z powodu wrogości rządów francuskiego i niemieckiego)
i utrudnienia dostępu jego przyjaciołom. Bakunin został
wydalony z Międzynarodówki w następstwie sprawozdania,
oskarżającego go inter
ali o grabież.
Prawowierność
Międzynarodówki została uratowana, ale kosztem jej żywotności.
Od tego czasu przestała ona być potęgą, lecz oba jej odłamy
pracowały w dalszym ciągu w różnych swoich grupach, a w
szczególności szybko się rozwijały grupy socjalistyczne.
Ostatecznie utworzyła się nowa Międzynarodówka (r. 1889), która
przetrwała do wybuchu obecnej wojny. Co do przyszłości
międzynarodowego socjalizmu, to wszelkie proroctwa byłyby jeszcze
przedwczesne, chociaż zdawałoby się, że idea międzynarodowości
uzyskała dostateczną siłę, aby znaleźć po wojnie podobny wyraz,
jak przedtem na kongresach socjalistycznych.
Zdrowie
Bakunina było już wtedy nadszarpnięte i z wyjątkiem kilku
krótkich przerw żył na uboczu aż do swej śmierci, która
nastąpiła w 1876 r.
Życie
Bakunina w przeciwieństwie do życia Marksa było bardzo burzliwe.
Wszelkiego rodzaju bunt przeciw władzy zawsze budził w nim
sympatię, a udzielając takiemu ruchowi poparcia nie zwracał nigdy
najlżejszej uwagi na bezpieczeństwo osobiste. Jego bez wątpienia
ogromny wpływ miał swoje źródło głównie w oddziaływaniu
osobistym na wybitne jednostki. Pisma jego różnią się od pism
Marksa równie silnie jak jego życie i w podobny sposób. Są one
chaotyczne, wywołane w dużej mierze przez jakąś dorywczą
okazję, abstrakcyjne i metafizyczne, wyjąwszy przypadki, gdy
traktują o polityce bieżącej. Bakunin nie rozpatruje bliżej
faktów ekonomicznych, lecz przebywa zazwyczaj w sferze teorii i
metafizyki. Gdy zstępuje z tych sfer, jest o wiele bardziej na łasce
bieżącej polityki międzynarodowej, niż Marks i o wiele mniej
przejęty następstwami wiary, że przyczyny ekonomiczne są
czynnikiem zasadniczym. Chwalił on Marksa za sformułowanie tej
doktryny,
niemniej jednak myślał w dalszym ciągu kategoriami
narodowymi. Jego najdłuższa praca
"L'Empire Knouto-Germanique
et la Revolution
Sociale" zajmuje się głównie
sytuacją Francji podczas późniejszego stadium wojny
francusko-pruskiej i sposobami zwalczania niemieckiego imperializmu.
Większość jego dzieł była pisana w pośpiechu, w przerwie między
dwoma powstaniami. Jest coś z anarchizmu w jego literackim
bezładzie. Najlepiej znaną jego pracą jest fragment zatytułowany
przez wydawców "Bóg i państwo".
W pracy tej przedstawia wiarę w Boga i wiarę w państwo jako dwie
wielkie przeszkody do wolności ludzi. Jeden z typowych urywków
posłuży nam do zilustrowania jego stylu.
"Państwo
nie jest społeczeństwem, jest tylko jego historyczną formą równie
brutalną jak abstrakcyjną. Historycznie biorąc, zrodziło się
ono we wszystkich krajach ze związku gwałtu, łupiestwa i grabieży,
jednym słowem wojny i podboju, z bogami tworzonymi kolejno przez
teologiczną fantazję narodów. Było ono od samego początku i
pozostaje dotąd boską sankcją brutalnej siły i triumfującej
nierówności.
Państwo
jest autorytetem; jest siłą; jest odurzone siłą, którą okazuje:
nie wkrada się ani nie stara się nawracać... Nawet gdy rozkazuje
zrobić rzecz dobrą, przeszkadza jej pełnieniu i psuje ją, właśnie
dlatego, że ją narzuca i dlatego, że każdy rozkaz pobudza i
wywołuje słuszny bunt w imię wolności; i ponieważ dobro, w
chwili gdy zostaje nakazane, zmienia się w zło z punktu widzenia
prawdziwej moralności, ludzkiej moralności (z pewnością nie
boskiej), z punktu widzenia ludzkiej godności i swobody. Wolność,
moralność i godność ludzka polega właśnie na tym, że człowiek
czyni dobrze nie dlatego, że mu to nakazano lecz dlatego, że
pojmuje dobro, chce go i ma do niego pociąg".
W
dziełach Bakunina nie znajdujemy jasnego obrazu społeczeństwa, do
którego dążył, ani też żadnego dowodu na to, że podobne
społeczeństwo mogłoby być trwałe. Jeśli chcemy zrozumieć idee
anarchistyczne, musimy zapoznać się z jego zwolennikami, a
zwłaszcza z Kropotkinem, który podobnie jak Bakunin, jest rosyjskim
arystokratą dobrze obeznanym z więzieniami europejskimi i
anarchistą, pałającym nienawiścią do Niemców mimo swego
internacjonalizmu.
Kropotkin
poświęcił wiele swoich dzieł technicznym zagadnieniom produkcji.
W książkach "Pola, fabryki i warsztaty" oraz "Zdobycie
chleba" stara się dowieść, że gdyby produkcja była bardziej
naukowa i lepiej zorganizowana to stosunkowo mała ilość wcale
przyjemnej pracy wystarczyłaby dla zapewnienia komfortu całej
ludności. Nawet przyjąwszy, jak to prawdopodobnie należy uczynić,
że przecenia on trochę naszą wiedzę dzisiejszą, musimy przyznać,
że jego twierdzenia zawierają bardzo dużo prawdy. Podejmując
temat produkcji, dowiódł on, że wie, gdzie znajduje się
rzeczywisty punkt ciężkości dawnego zagadnienia. Jeśli mamy
pogodzić postęp i cywilizację z równością, konieczne jest, aby
równość nie pociągała za sobą długich godzin przykrej pracy,
dającej niewiele więcej ponad rzeczy niezbędne do życia, ponieważ
tam, gdzie nie ma wywczasów, sztuka i nauka zamierają, a wszelki
postęp staje się niemożliwy. Zarzuty, jakie niektórzy ludzie
stawiają na tej zasadzie zarówno socjalizmowi, jak i anarchizmowi,
nie dadzą się utrzymać wobec możliwej produkcyjności pracy.
System
do którego dąży Kropotkin, niezależnie od możliwości jego
zrealizowania, jest z pewnością systemem, wymagającym ogromnego
ulepszenia metod produkcji w porównaniu z obecnym stanem rzeczy.
Pragnie on całkowitego zniesienia systemu płac zarobkowych nie
tylko, jak życzy sobie większość socjalistów, w tym znaczeniu,
że będzie się płacić człowiekowi raczej za gotowość do pracy,
niż za samą pracę, lecz i w bardziej zasadniczym znaczeniu: praca
ma stracić obowiązkowy charakter, a wszystkie rzeczy mają być
równo dzielone między całą ludność. Kropotkin liczy na
możliwość uczynienia pracy przyjemną: utrzymuje on, że w takim
społeczeństwie, jakie przewiduje, niemal każdy przełoży pracę
nad bezczynność, ponieważ praca nie będzie pociągać za sobą przepracowania,
niewolnictwa lub tej przesadnej specjalizacji, którą spowodował
industrializm, lecz będzie po prostu przyjemną czynnością,
wykonywaną przez pewną ilość godzin dziennie i zapewniającą
człowiekowi ujście dla jego samorzutnych popędów twórczych. Nie
będzie przymusu, prawa, ani rządu, czyniącego użytku z siły;
społeczeństwo będzie w dalszym ciągu wydawać uchwały, ale
źródłem ich będzie powszechne przyzwolenie a nie wymuszona
uległość najdrobniejszej choćby mniejszości. (...)
Oddalibyśmy
więcej niż sprawiedliwość anarchizmowi, gdybyśmy nic nie
powiedzieli o jego ciemnych stronach, które doprowadziły go do
konfliktu z policją i uczyniły go postrachem zwykłych
obywateli. W ogólnych jego zasadach nie ma nic, co by z konieczności
pociągało za sobą stosowanie gwałtu lub jadowitą nienawiść do
bogaczy i wielu z tych, którzy te ogólne zasady przyjmują, ma
usposobienie łagodne i z niechęcią odnosi się do gwałtu. Zwykle
jednak anarchistyczna prasa i publiczność przemawiają w tonie tak
zjadliwym, że graniczy niemal z obłędem i starają się, w krajach
łacińskich, rozbudzić raczej zawiść względem bogaczy, niż
litość dla nieszczęśliwych. Żywy i zasługujący na
przeczytanie, choć niezupełnie wiarygodny opis tych stosunków z
punktu widzenia przeciwnika podaje Feliks Dubois
w swojej książce "Le Peril
Anarchiste", zawierający poza tym
pewną ilość ilustracji wziętych z dzienników
anarchistycznych. Bunt przeciw prawu doprowadza naturalnie ludzi -
pomijając tych, którymi kieruje rzeczywiste umiłowanie
ludzkości - do rozluźnienia całej ogólnie przyjętej moralności
i roznieca w nich ducha goryczy, odwetu i okrucieństwa, z którego
bodaj że nic dobrego wyjść nie może.
Jednym
z najciekawszych rysów ludowego anarchizmu jest jego martyrologia,
naśladująca chrześcijańskie formy, z gilotyną (we Francji)
zamiast krzyża. Wielu z tych, którzy ponieśli śmierć z rozkazu
władz za popełnienie aktów gwałtu, było bez wątpienia szczerymi
wyznawcami sprawy, za którą cierpieli, lecz inni równie czczeni
budzą pewne zastrzeżenia. Jednym z najciekawszych przykładów tego
przejawu tłumionego impulsu religijnego jest kult
Ravachol'a, który został zgilotynowany w
1892 r. za różne zamachy dynamitowe. Przeszłość jego była
podejrzana, lecz umarł z wyzwaniem na ustach: ostatnie jego słowa
były to trzy wiersze z dobrze znanej pieśni anarchistycznej,
"Chant du Pere Duchesne":
Si tu
veux etre
heureux,
Nom
de Dieu! Pends ton proprietaire.
Rzecz
prosta przywódcy anarchistyczni nie przyczynili się w niczym do
kanonizacji jego pamięci: niemniej szła ona swoim trybem,
zdumiewając swoją ekstrawagancją.
Byłoby
bezwzględnie niesprawiedliwie sądzić doktrynę anarchistyczną lub
poglądy jej głównych komentatorów na podstawie takich
zjawisk; pozostaje jednak faktem, że anarchizm przyciąga do siebie
wielu ludzi, znajdujących się na krawędzi obłędu i pospolitej
zbrodni.
Należy to powiedzieć na usprawiedliwienie władz i bezmyślnego ogółu, który ma
często w jednakowej
nienawiści zarówno pasożytów tego
ruchu, jak i prawdziwie bohaterskich i wielkodusznych ludzi,
którzy opracowali
teorię anarchizmu i
poświęcili pomyślność osobistą dla
jej rozpowszechnienia.
Kampania
terrorystyczna, w której czynni byli tacy ludzie, jak
Ravachol, zakończyła się, ściśle
biorąc w 1894 r. Lepszy odłam anarchistów znalazł potem, pod
wpływem Pelloutier'a,
mniej szkodliwe ujście dla swojej działalności, a mianowicie
propagandę rewolucyjnego syndykalizmu w związkach zawodowych i
Bourses du Travail.
Gospodarcza
organizacja społeczeństwa, jak ją pojmują anarcho-komuniści,
niewiele się różni od tej, jakiej pragną socjaliści. Różnica
między nimi a socjalistami ujawnia się w kwestii rządu: domagają
się oni, aby sprawowano rządy za zgodą wszystkich rządzonych a
nie tylko większości. Nie da się zaprzeczyć, że rządy
większości mogą być prawie tak samo nieprzyjazne dla swobody, jak
rządy mniejszości: dogmat większości, panującej z bożej łaski,
równie mało ma wspólnego z bezwzględną prawdą, co każdy
inny. Silne państwo demokratyczne łatwo może wejść na drogę
uciskania swych najlepszych obywateli, a mianowicie tych, którzy
dzięki swojej niezależności umysłu mogliby być czynnikiem
postępu. Doświadczenie pokazało, że rząd
de-mokratyczno-parlamentarny nie spełnia nadziei pokładanych w nim
przez pierwszych socjalistów i anarchistyczny bunt przeciw
niemu nie powinien nas dziwić. Ale w czysto anarchistycznej postaci
bunt ten pozostał słaby i sporadyczny. Dopiero syndykalizm i
zrodzone z niego ruchy spopularyzowały bunt przeciw rządom
parlamentarnym i innym czysto politycznym środkom wyzwolenia
robotników. (... )
Przedruk
II rozdziału książki: Bertrand Russell Drogi do wolności,
Warszawa 1935.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz