piątek, 4 stycznia 2013

Notatki z "Wywiadu z historią"

Śmierci matki nie da sie porównać ze śmiercią ukochanego człowieka: jest zapowiedzią twojej śmierci. Jest śmiercią istoty, która cię poczęła, nosiła cię w brzuchu, podarowała ci życie. Twoje ciało jest jej ciałem, twoja krew jej krwią. Kiedy umiera, fizycznie umiera część ciebie lub początek ciebie, nawet jeżeli przecięto pępowinę żeby was rozdzielić.


- Wladza jest choroba, ktora moze zarazic sie nawet ten, kto uwaza sie za uodpornionego. Jest diablem prowadzacytm do piekala nawet rajskie anioly. Gdyby przezyl i pewnego dnia doszedl dowladzy utracilby niewinnosc, nieskazitelnosc. I postapilby tak jak inni: zdemoralizowalby sie, stalby sie zly. (...) Z ludzmi, ktorzy w ten czy inny sposob zdobywaja wladze, dzieje sie cos dziwnego. Cos, co ich oszpeca, psuje, niszczy i zacheca do niszczenia, nawet jesli pragneli zbudowac raj na ziemi. Dobrze o tym wiesz. Zaczynaja klamac, nawet jesli przedtem byli szczerzy, staja sie prozni, nawet jesli byli skromni, apodyktyczni, choc wczesniej byli tolerancyjni. Zabijaja, choc wczesniej nie byli w stanie skrzywdzic muchy. Dla nikogo, kto stoi u wladzy nie ma ratunku, bez wzgledu na poziom, w kazdym ustroju, w demokracjach, podczas rewolucji. Przyjrzyj sie rewolucjinistom naszych czasow: nie uratowal sie Lenin ani Tito, ani Mao Tse-tung, ani Fidel Castro. Choc poczatkowo nie mieli zlych zamiarow. - chcieli zastapic czyjas wladze, swoja wladza. - Nie, mieli marzenie. Marzenie, by zmienic swiat, uczynic lepszym. Dlatego poswiecili spokojne zycie, niekedy dostatnie, skazuja sie na przesladowania, aresztowania, wygnanie. Nie mieli osobistych ambicji, przynajmniej nie zawsze. Nie zamierzali klamac, zdradzac, zabijac. Mimo to, po oblaeniu wladzy, ktora klamala, zdradzala, zabijala, sami zaczeli klamac, zdradzac, zabijac. Stali sie tyranami. Co do przywodcow, ktorych nikt dzisiaj nie osmiela sie nazywac tyranami jak Churchill, Roosvelt czy de Gaulle, moglbym ci udowodnic, ze do pewnego stopnia takze oni byli tyranami. W kazdym razienie nazwalbym ich wcieleniem niewinnosci, nieskazitelnosci. Zdradzali, klamali i zabijali tak samo jak slynni tyrani. - moze dlatego, ze wczesniej tez nie byli niewinni, nieskazitelni. - W niektorych wypadkach nie byli. W innych natomiast tak. Przestali tacy byc, kiedy tylko przejeli dowodztwo. Gdyby Joanna d'Àrc zostala krolowa Francji, rowniez nie pozostalaby nieskazitelna ani niewinna. Podejrzewam, ze jako przywodczyni dopuscilaby sie kilku haniebnych czynow lub niesprawiedliwosci. Nawet kierownik pociagu staje sie arogancki, kiedy uswiadomi sobie, ze ma wladze nad pasazerami.

Loan; Zolnierze Wietkongu byli zlymi dziecmi, ktorych trzeba bylo nauczyc, jak stac sie dobrymi. Podobnie buddysci, chlopaczyska odurzone narkotykami. Nie wzruszali mnie ci, ktorzy sie podpalali. Po odurzeniu narkotykami nie czuli bolu. Chce pani zrobic eksperyment, madame? Prosze wziac zywego psa, polac go benzyna i podpalic. Natychmiast zaczyna sie miotac, ucieka, wyjac z bolu. Nastepnie prosze wziac drugiego psa, ale odurzonego narkotykami, polac go benzyna i podpalic; przekona sie pani, ze znosi wszystko bez mrugniecia okiem, bohatersko, jak mnich buddyjski.

- Gdyby smierć wystarczyla do przekreslenia popelnianego zla, powinno sie przebaczyc takze Attyli, Hitlerowi, Stalinowi i wszystkim bestiom , ktore dreczyly ludzi. - Gdyby nie doszli do wladzy, byc moze nie staliby sie bestiami. - A moze doszli do wladzy wlasnie dlatego, ze tacy byli? Nie traktuje wladzy jak choroby czy diabla, ktory deprawuje swietych. Kazdy czlowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny, a Loan ponosil wieksza odpowiedzialnosc niz ciemny zolnierz Wietkongu zabijajacy dzieci w Hue.

W zyciu sa takie chwile, ktore trudno pojac, nawet kiedy odzywaja w pamieci.

Zrozumiałam życie i jestem osobą dręczoną wątpliwościami, które nasuwają się, kiedy się je rozumie. Zrozumienie życia nie jest pocieszające, ale przeciwnie, przerażające. Oznacza utratę punktow odniesienia, ktore dotad byly oparciem: dobro i zl0, prawda i falsz, sprawiedliwosc i niesprawiedliwość. Kiedy życie było tajemnicą, czyli poszukiwaniem owe punkty odniesienia stanowiły pewniki pozwalające bez wahania obrać drogę, wyrazić określone sądy. Ale kiedy zdajesz sobie sprawę, że dobro i zło sa punktami widzenia, podobnie jak prawda i falsz, sprawiedliwosc i niesprawiedliwosc, kazda droga wydaje ci sie niepewna, a kazdy sad arbitralny. Jedyna pewnoscia sa twoje watpliwosci i samotnosc. Nie chcialabym wyjsc z tenule tylko po to, by znalexc sie w innym tunelu, dluzszym i ciemniejszym.

Pewna dziewczyna, która uciekła do Teheranu, opowiedziała mi, szlochając, o zamordowaniu jej braci: jednego w wieku 25, drugiego 22 lat. Pierwszy został ranny w głowę, drugi w nogi, ukryli się w szopie, gdzie znaleźli ich dranie, którzy przyjechali taksówką. Wyciągnęli ich na zewnątrz i pchnęli na mur, żeby ich zastrzelić. Ponieważ zgodnie z regulaminem mieli być zabici na stojąco, prześladowcy kazali im stanąć na baczność. Temu rannemu w głowę udało się stanąć, ale rannemu w nogi nie, poprosił więc brata, źeby wziął go na plecy i tak zginęli jeden na drugim, wołając: niech żyje wolność.

Problem każdego społeczeństwa polega więc na odpowiednim pokierowaniu przemianą, na zaakceptowaniu jej i jednocześnie niedopuszczeniu, by zbyt drastycznie odwróciła ustalony porządek.

Rewolucja. Zachód wierzy w kłamstwo zwane remolucją od zdobycia Bastylii. Od tej pory to dwuznaczne słowo szantażuje nas niczym świętość, poniewaź zostało nam narzucone jako synonim wolności-równości-braterstwa, symbol wyzwolenia i postępu, nadzieja ciemiężonych. Od tej pory rzezie dokonywane w imię rewolucji są rozgrzeszane, usprawiedliwiane, aprobowane. Morduje się jej dzieci, które także mordowały w przekonaniu, źe jest lekarstwem na raka, panaceum na zło. Mówimy o niej z szacunkiem, uczymy się w szkole, analizujemy w traktatach politologicznych, w esejach filozoficznych. Z szacunku nie ośmielamy się jej zanegować, odrzucić, zdemaskować, plując w twarz głupcom i gwałtownikom, którzy posługują się nią, aby zrobić karierę. "Jeśli nie zdetonuje się kilku bomb, nie będzie rewolucji", powiedzał mi przed wielu laty włoski rewolucjonista, zwolennik radykalnych metod stosowanych później przez Czerwone Brygady, obecnie bankier w Londynie.

Teokratyczny despotyzm Chomeiniego prowadził do tępoty i bigoterii, poniżając inteligencję, przekreślając idee, eliminując piękno i wdzięk, zastępując cywilizację barbarzyństwem, wreszcie pprzeinaczając sens grzechu i sprowdzając go do obsesji na tle seksu, jakby życie nie było niczym innym, jak fallusem, waginą lub zwieraczem odbytu. Było to piersze odkrycie, jakiego dokonałam po przyjeździe do Teheranu.

Rewolucja nie jest zaproszeniem na wesele. - Baragan.

Chomeini o posiadaniu wielu żon: To prawo jest bardzo postępowe. Zostałoustanowione dla dobra kobiet, jako że kobiety są liczniejsze od mężczyzn. Kobiet rodzi się więcej niz mężczyzn, a na wojanch ginie więcej mężczyzn niź kobiet. Kobieta potrzebuje mężczyzny, więc co mamy zrobić, jeśli na świecie kobiet jest więcej niż mężczyzn? Wolałaby pani, żeby te kobiety w nadmiarze skończyły jako dziwki czy posśubiły mężczyznę z kilkoma żonami? Samotne kobiety nie mogą być dziwkami tylko dlatego, że brakuje mężczyzn. To prawo jest lepsze od monogamii, mimo że stawia duże wymagania przed mężczyzną. Mężczyzna z dwiema, trzema lub czterema żonami musi traktować je jednakowo, poświęcić im tyle samo czasu i uczucia.

Władza nie potrzebuje muskułów ani młodości, ani też bogactw czy blichtru.

Najlepszą bronią przeciwko głupcą jest obojętność, milczenie. Nic w równym stopniu ich nie zniechęca i nie poniźa. Trudno jednak nie ulec pokusie, aby głupca nazwać głupcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz